Długowieczność to piękne określenie. Znamy je doskonale z definicji, która może wywoływać w nas różne skojarzenia. Z reguły pytani o długowieczność, potwierdzamy chęć dożycia sędziwej starości. Stania się superstulatkiem. To trend naszych czasów i możliwości. Chcemy w nim uczestniczyć. Smakować wszystko, co wiąże się z życiem.
Czy wiesz, że kolor sam w sobie ma naturę niezniszczalną? Jest wibracją. Falą o określonej częstotliwości, choć widzimy tylko jej wąski zakres, istnieje w czasoprzestrzeni na swoich prawach, emitując właściwe sobie wibracje. Ma określoną długość emisji fali, częstotliwość, natężenie, siłę oddziaływania. Przenika ludzkie ciało, wpływa na jego konstytucję, oddziałuje na psychikę. Fizyka i fizjologia postrzegania prowadzą od wieków nieprzerwanie, swój dialog o naturę barw. W świetle nowożytnych badań zapoczątkował je Isaac Newton. Odkrywca natury barw. Zgodnie z jego odkryciem, barwy powstają w wyniku rozszczepienia światła białego. Bez światła nie ma życia. Każda z barw zawiera je zatem w sobie. To, co określamy kolorem, jest wiązką światła. Dla fizyków barwa jest samoistnym zjawiskiem. Dla fizjologów i przyrodników ma powiązanie z budową ludzkiego oka i powstającym w umyśle obrazem. Światło o konkretnym kolorze jest energią o ściśle określonej ilości drgań. Każdy kolor światła różni się ilością drgań na sekundkę, podobnie jak barwy tęczy lub tony w muzyce. Cokolwiek by nie mówić o naturze barw, jedno pozostaje niezmienne, świat przyrody, otoczenie zewnętrzne i sam człowiek są ze sobą nierozerwalnie powiązani. Światło kolorowe (a tym samym barwa) wywiera wpływ na system nerwowy człowieka, oddziałując na wzrok. Wpływ ten będzie dodatni lub ujemny, zależnie od ilości drgań, czyli od barwy. Jeśli drgania konkretnej barwy są w zgodzie z drganiami w systemie nerwowym człowieka, na którego ta barwa działa, to wywrą one wpływ dodatni na zdrowie, sprawiając jednocześnie miłe i przyjemne wrażenie. Ujemny wpływ i nieprzyjemne wrażenie powodują barwy, których drgania wprowadzają dysonans.
W większości odróżniamy spektrum siedmiu barw tęczy. Jako spadkobiercy koła Newtona. Ale, gdy popadniemy w stan głębokiej depresji, barwy znikają. Możemy ich w ogóle nie zauważać, nie dostrzegać, nie widzieć. Przed oczami mamy wszechogarniającą czerń. Świadczy to o subiektywnym odbiorze świata, który roztacza się przed naszymi oczami. Włącznie ze światem barw.
Kiedy tracimy harmonię, barwy dają nam możliwość jej przywrócenia. Dotyczy to w takim samym stopniu naszej psychiki, jak i konstytucji fizycznej. Barwą możemy oddziaływać na określony narząd w ciele, leczyć choroby, wspomagać stan psychiczny i emocjonalny. Dostosowując natężenie barwy, jej kolor i czas naświetlania.
Czy wiesz, że kolor czerwony jest związany z naszym układem kostnym? Wpływa na kościec, lędźwie, nogi, stopy, serce. Wiąże się z wolą człowieka, oddychaniem, popędem płciowym. Kolor pomarańczowy ma wpływ na śledzionę, biodra, miednicę, jelito grube, pęcherz moczowy. Bez koloru żółtego wysiada nam żołądek i trzustka. Kolor zielony oddziałuje na serce człowieka, wzmacnia plecy, ramiona, przeponę i lędźwie. Kolor turkusowy odpowiada za gardło, krtań, szczęki, tarczycę. Kolor granatowy jest powiązany z układem nerwowym człowieka, wpływa na naszą pamięć, mózg, gwarantuje równowagę hormonalną. Kolor fioletowy oddziałuje na górne partie mózgu.
Przytoczę opis pewnej kliniki w Paryżu, która na początku XX wieku cieszyła się niezwykłą renomą, poprzez skuteczne metody leczenia chorób układu nerwowego za pomocą barw. Prowadzono tam „kolorową kurację”, trwającą przez jeden miesiąc. Każda sala w klinice była pomalowana na określony kolor. To samo dotyczyło sufitu, podłogi, mebli i wszystkich urządzeń. Chorych trzymało się w jednym pokoju przez kilka dni, po czym przenosiło do kolejnego pokoju, zmieniając barwę i koloryt wnętrz. Kuracjusze przechodzili przez szereg pokoi, aż do stanu ostatecznego wyzdrowienia. Podkreślano leczenie chorób z pozoru nieuleczalnych, choroby nerwowe, skórne, weneryczne. Jak dowodzono pensjonariusze odzyskiwali zdrowie i pogodę ducha. W klinice przechodziło się przez długi, jasny korytarz, pełen światła i słońca. Wchodziło do pokoju pomalowanego na delikatny, żółty kolor, nadzwyczaj przyjemny dla wzroku. Siedział tam lekarz, mówiący o naturze i oddziaływaniu barw. Według ówczesnej medycyny, największym odkryciem było to, że każdy człowiek ma inny, „swój kolor”, który mu odpowiada nie tylko pod względem psychicznym czy emocjonalnym, ale i fizycznym. Jak dowodzono, kolory żółty i czerwony działają podniecająco na pewne zmysły. Zielone uspokajają wszystkich pacjentów, błękity i lila działają deprymująco. Eksperyment z początku stulecia ubiegłego wieku, dziś określamy mianem chromoterapii, która ma różne oblicza.
Skoro istniejemy w przestrzeni bombardowanej nieustannie barwami, warto mieć świadomość ich oddziaływania na ciało i psychikę, aby świadomie nimi kierować, dostosowując je do własnych potrzeb i możliwości. Barwa może nam pomóc albo zaszkodzić, gdy nie jest z nami zharmonizowana. Świadome jej użycie daje gwarancję harmonii, spokój i równowagę we wszystkim, zarówno na poziome fizycznym, jak i mentalnym. Warto poznać naturę barw i uczynić je swoim sprzymierzeńcem długowieczności. Kolorem jest nasze ubranie, jedzenie i napoje, przedmioty, którymi się posługujemy, wnętrza, w których przebywamy, ale także dźwięki, litery i cyfry.